Fasola i wszelakie ziarna są ostatnio moim magicznym składnikiem. Lubię bawić się ich smakiem i strukturą. Lubię jak jest chrupiąca, ale lubię też kiedy rozgotowana na amen tworzy gładki sos. Fasolka po bretońsku, zupa fasolowa z boczkiem mojej mamy, grochówka, indyjska zupa dahl (przepis 1, przepis 2), hummusy czy przeróżne pasty z fasoli - kocham. Punktem zapalnym jednak, dzięki któremu wpadłem na pomysł tej zupy była wizyta w warszawskim Ceviche Bar, gdzie Martin Gimenez Costro zaserwował argentyńską zupę Locro. Gęsta aromatyczna zupa fasolowa z rozgotowaną na amen wieprzowiną.
Ja jednak mogę takie danie robić i jeść cały rok. Do gotowania użyłem mieszanki różnych fasol, grochów i soczewic, żeby wyciągnąć maksimum zdrowych mikroelementów z tych roślin. Wiecie, że nigdy nie byłem przekręcony w stronę zdrowego odżywiania, a raczej staram się utrzymywać zdrowy balans w zróżnicowanej diecie. Jak jednak przeczytałem kilka artykułów na temat fasoli, zrozumiałem, że człowiek mógłby się odżywiać głównie tymi nasionami. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie dodał pięknego kawałka wołowiny z przerostami kolagenu. Wyobraźcie sobie, że kolagen po 3 godzinach obróbki cieplnej zaczyna się rozpuszczać, sprawiając, że zupa robi się naturalnie kremowa, zupełnie jakbyśmy dodali kostkę masła, a jak pragnę przypomnieć kolagen to naturalny lek poprawiający funkcjonowanie stawów i skóry.
Wykonanie:
Widziałem Twoje przepisy na ramen. Są fantastyczne. Poproszę o przepis na kimchi!!! 😀
dzięki, jeszcze nie mam dobrego, ale czuję się zmotywowany, żeby dodać niebawem 🙂
Zrobię, zrobię na pewno!
I jak, zrobiłaś już?
Produkty już mam, teraz czas się wykazać 🙂