Ten przepis to moja druga próba oswojenia tej specyficznej ryby. Wcześniej skupiłem się na smacznej skądinąd galarecie z karpia z białym winem i karpiu smażonym z gruszką. Jedynym problemem z tym drugim przepisem było to, że proces rozpuszczania ości jest żmudny i czasochłonny, a efekt jaki osiągamy to takie karpiowe cevice. Gotując karpia na parze chciałem zachować jego soczystość i ułatwić sobie pozbycie się ości. Nie ma lepszego sposobu niż po prostu zakasać rękawy i przeczesać każdy kawałek wyciągając pojedyncze ości. Zajmie to kilka minut, a danie będzie idealne. Warto się poświęcić. Moje spring rollsy były pomyślane jako danie świąteczne, ale jest na tyle proste i smaczne, że można robić je na co dzień, także z inną rybą. Tajemnicą jest połączenie smaku karpia z lekko przesmażonym selerem naciowym. Jadłem coś podobnego w chińskiej pierogarni, ale tam seler połączony był z krewetkami. Od tamtej pory marzyłem, żeby przemycić ten smak do mojej kuchni.
Ciekaw jestem, kto odważy się postawić takie danie na świątecznym stole? 🙂
Wykonanie:
1. Karpia bez skóry gotuj na parze przez ok. 10 minut.
2. W tym czasie pokrój cebulę i seler w drobną kostkę i przesmaż. Seler powinien być lekko chrupiący.
3. Kiedy karp trochę przestygnie, rozdrobnij jego mięso palcami i powyciągaj wszystkie, nawet najmniejsze ości. Mi się udało.
4. Rybę połącz z warzywami, dopraw sokiem z cytryny, solą i pieprzem.
5. Papier ryżowy namocz w wodzie i przełóż na osobny talerz. Papier powinien być miękki, ale nie rozmokły. Najlepiej uchwycić moment na chwilę po przejściu ze stanu kruchego do miękkiego. Nałóż 2 łyżki farszu i zawiń na krokiety. Mam nadzieję, że poniższy GIF będzie pomocny.
skóra prze " ó" zamknięte piszemy 🙂
Jezusie Nazareński! Już zmieniłem. Dzięki za cynk. Moja korektorka ma wolne... :/
Doskonałe połączenie - seler i ryba na parze. Próbowałem Twojego przepisu, ale trochę go podkręciłem, bo zamiast karpia użyłem dorsza, a do gotującej się wody dodałem odrobinę herbaty miętowej (wiem, oszalałem). Mimo to efekt jest obłędny, polecam. 🙂