Jakiś czas temu, kiedy żegnałem się ze starym mieszkaniem na Woli, zrobiłem imprezę wieńczącą stare HQ Magicznego Składnika. Niewiele myśląc, z braku czasu złapałem w sklepie jakieś przypadkowe produkty jak szparagi, czereśnie, truskawki i polędwice wieprzową. Sam polędwica jak wiadomo należy do oklepanych i nudnych mięs. Pomyślałem jednak, że stan ten odczaruję i podam ją trochę inaczej, w formie imprezowej i sezonowo. Truskawki i szparagi poszły do innego dania. Polędwiczkę najprościej w świecie zamarynowałem w czosnku z rozmarynem i usmażyłem na różowo. Z czereśni zrobiłem sos na bazie owoców, wody, cukru i tabasco. Czereśnie zredukowały się i zeszkliły. Pozostał gęsty i aromatyczny sos, którym skropiłem pokrojone w plastry mięso. Gorące jeszcze czereśnie podałem razem z polędwicą. Powiem Wam w sekrecie, że zaczynające się niedługo wiśnie także będą tu pasowały 🙂
Wykonanie:
1. Polędwiczkę skrop olejem. Natrzyj solą, pieprzem, świeżym rozmarynem i kilkoma ząbkami czosnku w skorupce.
2. Czereśnie wydryluj. Przełóż do garnka, dodaj wodę, cukier i zagotuj. Pozwól czereśniom powoli się szklić i redukować. Dodaj Tabasco do smaku.
3. Rozgrzej patelnię i używając szczypiec usmaż polędwicę z każdej strony (razem z czosnkiem i rozmarynem). Postaraj się, żeby mięso było lekko miękkie w środku, po przekrojeniu powinno być lekko różowe, ale nie surowe. Po usmażeniu pozostaw mięso do wystygnięcia.
4. Podawaj polędwicę pokrojoną na skośne plastry, skropioną czereśniami.
Na czym jest podana? Nie mogę sobie przypomnieć nazwy tejże "deski" 😉
W sumie nie wiem jak to się profesjonalnie nazywa. Ja to po prostu nazywam kamieniem. W jednej restauracji nazwali to planches, ale to deska po hiszpańsku 😉
deska z łupka
Dzięki!