W tej serii będziemy dusić mięso, aż będzie miękkie. Nie obawiajcie się jednak godzin spędzonych w oczekiwaniu na odpowiedni moment. Cielęce gicze duszone w sosie pomidorowym do włoski klasyk obiadowy. W zależności od ilości mięsa potrzebujemy od godziny do dwóch. Taka zaleta mięsa z młodej krowy.
Dlaczego wybrałem właśnie ossobuco? Dlatego, że dusimy mięso z kością. Kocham mięso z kością, bo od kości otrzymuje tonę smaku. Także nigdy nie wyrzucajcie kości, nawet po jedzeniu. Na koniec napiszę wam, co można jeszcze zrobić resztkami. Do tego mięso jest najpierw obsmażane na maśle, żeby wydobyć z karmelizacji giczy jeszcze więcej smaku i aromatu. Ja moje mięso dostałem na Hali Mirowskiej, ale nie było łatwo. Okazuje się, że gicz to bardzo chodliwe mięso i o godzinie 12 było już ciężko z zakupem. Kiedy już dorwałem odpowiedni kawałek okazało się, że jest w całości, a ja potrzebowałem przecięte. Zabrałem więc mięso na inne stoisko, gdzie mają elektryczną piłę do kości i do domu wróciłem z poczuciem wykonania zadania.
Żeby posiłek był pełen, czyli zawierał odpowiednie węglowodany i "wkład" warzywny obmyśliłem takie dodatki: jako, że potrawa pochodzi z Włoch, chciałem przemycić trochę składników poza puszką dobrych pomidorów san marzano. Zrobiłem więc puree ziemniaczane nie tylko na maśle i mleku, ale dodałem też sporo startego parmezanu. Dwie minuty mieszania i powstaje coś, co samo w sobie mogło by być uznane za danie główne. Do tego ciekawe w smaku marchewki, dzięki użyciu świeżego tymianku. Marchewki gotuję chwilę, odcedzam i dodaję trochę masła. Jako kolejny dodatek wjechał super prosty groszek z oliwą i świeżą miętą. Pokochacie to zaskakujące połączenie. Najlepsze jest to, że przygotowanie całego zestawu nie trwa dłużej niż półtowej godziny, a w międzyczasie spokojnie zrobicie wszystkie dodatki.
Jakiego sprzętu użyłem do gotowania?
Tym razem potrzebowałem solidnego garnka z grubymi ściankami, który nadaje się do długiego gotowania lub zapiekania w piekarniku. Takie naczynie powinno być wykonane w całości z metalu lub mieć przynajmniej sylikonowe rączki, ale nie z normalnego plastiku, ponieważ mogą się stopić w wysokiej temperaturze. Użyłem więc 4-litrowego garnka Valdinox z serii Power.
Moje ossobuco mogłem dusić na kuchence, ale po pierwsze potrzebowałem mieć wolne palniki, więc postanowiłem wstawić mięso do piekarnika, gdzie mogło w spokoju i kontrolowanej temperaturze się dusić. Jak widzicie na zdjęciu pokrywka tego garnka ma ciekawą funkcję. Para wodna, która zbiera się podczas gotowani za pomocą tych wypustek opada z powrotem na mięso w postaci takiego deszczu 😉 Pierwszy raz spotkałem się z takim rozwiązaniem i uważam to za świetny patent.
Do dodatków wykorzystałem natomiast naczynia i patelnię z serii PRO. Tutaj się nie będę rozwodził. Sprzęt spełnił swoje zadanie. Podobają mi się rozmiary. Lubię mieć dużo małych rondelków na różne dodatki, sosy itp. Garnki są solidnie wykonane z grubego aluminium, mają pokrywki i ładnie wyglądają. Jak ktoś dużo gotuje w domu tak jak ja idealna seria.
Życzę samych udanych obiadów!