Jak wiecie, do deserów mam bardzo mieszane podejście. Z jednej strony lubię je jeść, ale panicznie boję się je robić. Prezentacja słodyczy to jest zupełnie inna bajka i szczerze podziwiam cukierników, którzy są dla mnie niczym artyści. Jak widać na załączonych obrazkach, kolokwailnie mówiąc, olałem część prezentacyjną i skupiłem się na smaku i konsystencji.
Deser jest tak prosty, że zrobiła by go średnio wytresowana małpa. Powstał zupełnie przez przypadek. Po prostu, wszystkie potrzebne składniki magicznie znalazły się w zasięgu moich rąk, a zaszłą potrzeba zrobienia szybko czegoś słodkiego. Przepis jest tylko inspiracją. Możecie podmieniać przyprawy, dolewać inego alkoholu czy doać innych orzechów, ale to co wam przedstawiam sprawdzi się w 100.
Śliwki wydryluj z pestek i przełóż do miski. Masło podgrzej i wymieszaj z miodem. Dodaj przyprawy oraz posiekane orzechy i polej tą miksturą śliwki. Dolej koniaku lub brandy (ewentualnie whisky) i wymieszaj. Możesz macerować śliwki w tej miksturze kilka godzin lub upiec owoce od razu w piecu nagrzanym do 200 stopni przez ok. pół godziny. Deser świetnie się sprawdzi sam, na ciepło lub jako dodatek do lodów czy śniadania na słodko.