Zupę tę nazywam zupą drwala albo kwintesencją jesieni albo idealnym comfort foodem albo grzybową z wkładką albo fasolową z grzybkiem. Jak to się ładnie mówi - You Name It! Tak czy inaczej już sam proces sprawia, że się uśmiecham do garnka, z do którego ze sporą regularnością trafiają kolejne aromatyczne składniki. Wszystko ma swoje miejsce i swoje logiczne wytłumaczenie w tej zupie. Dlaczego są w niej ziemniaki? Bo cudownie łączą się z wędzonką i rozgotowując się zagęszczają na aksamitno zupę. Po co jest fasola? Po to żeby po zjedzeniu iść z siekierą do lasu i narąbać drzewa na opał, albo przynajmniej, żeby mieć energię w ogóle wyjść z domu w zimny, jesienno-zimowy dzień. Zapraszam do warzenia tego cudownego eliksiru!