Praktycznie wszystko w tym przepisie na risotto borowikowe zostało zwielokrotnione, poza oczywiście ryżem, który będzie naszą bazą, ale przecież nie robimy risotta dla ryżu. Jest sporo borowików, w środku, jak i na zewnątrz. Jednak za słowo "ultra" w przepisie odpowiada mój wynalazek, czyli sproszkowane, suszone borowiki. Suszone borowiki są niesłychanie aromatyczne. Jest to składnik obowiązkowy w tym przepisie. Po prostu bierzecie susone borowiki, nawet takie ze sklepu i wkładacie do maszynki do mienienia kawy, takiej z ostrzami. Jeśli nie macie to polecam ten zakup. Nie do kawy (bo lepszy jest młynek żarnowy, ale do przypraw właśnie).
Kolejnym składnikiem, bez którego moje risotto nie będzie "ultra" to skórka i sok z cytryny. W całym tym morzu kremowości od masła i opcjonalnego serka mascarpone (choć ja gorąco rekomenduję) te cytrusowe nuty dodają charakteru i podkreślają grzybowe aromaty.
Oczywiście jeśli nie natrafiliście w lesie czy na targu na borowiki to możecie pod to podstawić inne grzyby.