Przepis ten piszę jeszcze w samolocie, w drodze z Trapani do Warszawy. Powoli odtwarzam w głowie wszystko to, czego doświadczyłem i spróbowałem, żebyście mogli sami przenieść się choć na chwilę na słoneczną Sycylię. Relację z podróży opiszę w osobnym poście, bo na to zasługuje.
Jadąc na tę wyspę miałem 3 cele. Odpocząć psychicznie, oderwać się choć na chwilę, a wszystko to dzięki pomniejszym celom takim jak jedzeniowa rozpusta i wdrapanie się na Etnę. Z wejścia na największy, czynny wulkan Europy nic nie wyszło, więc pozostało mi plażowanie, pływanie w lazurowej wodzie i objadanie się. Jak się okazało, tego ostatniego nie było tak wiele. Dosyć wybrednie i starannie wybierałem miejsca, w których jadaliśmy. Jednym z nich była Trattoria Poseidone, nieopodal portu w Trapani, której szef słynie z morskich specjałów. Lokal polecił mi na FB kolega, który był tam już dwukrotnie. Ja zamówiłem miks grillowanych owoców morza (zdjęcie z Instagrama poniżej). Julita z owocami morza dostała z kolei makaron. Jako, że nie należy ona do fanek tego typu żyjątek, spora część jej talerza przypadła mi w udziale.
Powiem szczerze, że jej danie było lepsze. Długo będę wspominał ten sos. Rybny, pomidorowy z łagodnością śmietany. Nie miałem tego w planach, ale postanowiłem zrobić podobne danie po przeprowadzce do innego miasteczka - Cefalù. Okazało się, ze trafiliśmy na dzień targowy. Nie trzeba było dwa razy mi powtarzać, ubrałem więc japonki i pobiegłem (błądząc srodze po drodze) na targ.
Na miejscu urzekło mnie bogactwo wyboru. Nawet w zwykłym rybnym kupisz miecznika, mule czy ośmiornice. Powaliły mnie jednak ceny. Za mały kawałek miecznika i kilka (ogromnych wprawdzie) krewetek, zapłaciłem ok. 20 euro. Sos postanowiłem wzbogacić odkrytym na nowo koprem włoskim. Dzień wcześniej jadłem świetne rigatoni z jagnięciną i koprem włoskim w La Brace (knajpa pretendowała do gwiazdki Michelin). Następnego dnia schodząc z góry La Rocca w Cefalù przypadkiem natknąłem się na dziko rosnący koper włoski i mnie olśniło. Roślina ta idealnie nadaje się do podkreślenia smaku mojego dania. Narwałem więc kilka badyli i ugotowałem danie, na które przepis znajdziecie poniżej. Magiczny jest w nim bulion, który zrobiłem z ości ryby i pancerzy krewetek z dodatkiem kopru właśnie. Spróbujcie sami. Możecie użyć normalnych nasion tej przyprawy.
Wykonanie:
wszystko git, ale na boga - gramÓW, nie gram. tak jak 6 kliogramów, a nie 6 kliogram 🙂
Sorry. Już od prawie 2 lat konsekwentnie POpełniam ten błąd. @julita (moja edytorka) jak mogłaś do tego dopuścić!
To Twoja wina, mówiłam, żebyś tego jeszcze nie puszczał ;p
Od 2 lat? 😛