Pomysł może i przewrotny, ale kiedy zobaczyłem na moim ulubionym stoisku z mięsem (na Hali Mirowskiej) piękny schab z kością, wiedziałem co z nim zrobić. Po pierwsze, Julita zażyczyła sobie domowego schabowego, więc nie mogłem jej odmówić. Nie wiedziała tylko, że nie dostanie rozbitego mięsa w panierce (które skądinąd bardzo lubię). Czas jednak na zmiany.
Moje plastry były dosyć grube jak wieprzowinę (ok. 2 cm), gdyż ważną kwestią jest temperatura obróbki cieplnej tego mięsa. Jeśli przy wołowinie możemy pozwolić sobie na jedzenie jej surowej lub ledwie muśniętej temperaturą, tak wieprzowina powinna być dobrze wypieczona. Wszystko ma związek z możliwością przenoszenia przez świnki różnych nieprzyjemnych drobnoustrojów. Odpowiednia temperatura dla tego mięsa powinna wynosić od 70 do 80 stopni.
Schab to mięso powszechnie uważane za suche. Wszystko dlatego, że sprzedawane jest zazwyczaj w super oczyszczonej formie. Tak naprawdę schab ma bardzo dużo wspólnego z polędwicą. Te mięśnie sąsiadują ze sobą. Pomiędzy nimi jest warstwa tłuszczu i kość. Ważne, żeby kupić schab, po pierwsze z kością, a po drugie z tłuszczem, który nawilży mięso. Do smażenia możecie użyć zwykłej patelni lub patelni grillowej. Mięso można też upiec, wtedy radzę zakupić cały duży kawałek i porcjować pomiędzy kością. Mojego steaka ze schabu podałem z chrupiącymi, pieczonymi ziemniakami i surówką z czarnej rzepy. Połączenie idealne!
Smakowało?