Muszę się też przyznać do swojskiej inspiracji, a mianowicie warszawskiej restauracji The Farm (tu pozdrawiam kucharzy Artura Lazarewicza i Adama Anikiela), gdzie jesienią spróbowałem takich ziemniaczanych kulek. Stwierdziłem, że muszę je zrobić u siebie, ale w wersji z płynnym, ciągnącym się serem. Jako, że koncepcja miała być na wskroś polska, to zacząłem szukać odpowiednich serów. Wpadłem na fajny ser wędzony, w konsystencji podobny do twardej mozzarelli. Właśnie taki ser rekomenduję do moich kulek. Dla bardziej serowego smaku polecam domieszkę innych, dojrzewających serów, np. Bursztynu, Czarnej Perły czy nawet Dziugasa od naszych północnych sąsiadów.
Jak będziecie kupowali ziemniaki to szukajcie takich o większej zawartości skrobi, czyli typu kulinarnego BC-C, albo inaczej na kluski. Zamiast zwykłej bułki tartej sprawdzi się panko, albo po prostu pokruszony miękisz białej bułki.