Dzisiaj chciałbym napisać o temacie bardzo mi bliskim, a mianowicie marnowaniu żywności, której wd. Polskich Banków Żywności marnujemy 235 kg rocznie. Wyobrażacie sobie? Dodajcie do tego jeszcze zostawione jedzenie na talerzach w restauracjach, które też muszą to wyrzucić. Wszystko zaczyna się jednak w naszym domu, w nas, w naszych nawykach. Jak wiadomo, nawyki, szczególnie dorosłych ludzi ciężko zmienić. Sam wiem po sobie i moich rodzicach, których namawiałem od lat do zmiany przyzwyczajeń. Szczególnie zakupowych, które pomogą nie wyrzucać tyle jedzenia. Pamiętam, że w domu, choć nie byliśmy nigdy bogaci, było zawsze sporo jedzenia. Szczególnie w lodówce i zamrażalniku. Często doprowadzało to do sytuacji, że o czymś się zapomniało i lądowało w koszu. Zamrażalnik też zwykle pękał w szwach, ale ideą zamrażalnika jest to, żeby czasami coś z niego wyciągać... 🙂 Do tego, jeśli domownikom coś nie smakowało czy nie byli do czegoś przekonani, choć było zdrowe, to miało duże szanse zamieszkania na dłuższy czas w śmietniku niestety. Później na studiach moja lodówka nie była już taka pełna. Bywało, że mieszkało w niej tylko światło i przeterminowane mleko. Jednak dzięki temu mało jedzenia trafiało do kosza, bo kupowałem tyle na ile było mnie stać i nie robiłem zapasów.
Sam oczywiście nie wpadłem na wszystkie pomysły. Na ostatni punkt na mojej krótkiej liście oczy otworzyły mi
warsztaty "Kulinarnie mocni". Inicjatywa ta powstała ze współpracy csr (corporate social responsibility) firmy McCormick, właściciela marki Kamis i Banków Żywności.
Projekt ma na celu zachęcać do gotowania smacznych i zdrowych potraw z prostych składników z wykorzystaniem ziół i przypraw. Dawno nie widziałem tak dopasowanego tandemu na lini firma - NGO's jak Kulinarnie Mocni. Ale zanim o ich pomyśle na niemarnowanie żywności, zacznijmy od początku.
Wszystko zaczyna się w naszych głowach i kartce papieru. Oczywiście sposobów na to, żeby jedzenie nie lądowało w koszu jest mnóstwo, ale może warto ogarnąć na początek trzy, dla mnie podstawowe. Trzeba sobie uświadomić, że jest to prostsze niż myśleliśmy i możemy zabrać się za to z marszu. Nie ma potrzeby kupowania drogiego sprzętu (może poza pakowarką próżniową, do zakupu której zachęcam).
.
1. Po pierwsze, planuj zakupy
Chodzi o przestawienie się z chodzenia z koszykiem po sklepie i wybierania produktów, które nam smakują, albo po prostu się do nas uśmiechają na robienie zakupów przepisami. Pomyśl co możesz w danym tygodniu ugotować i kupuj produkty tylko pod te przepisy. Jeśli nie masz z góry zaplanowanej listy, możesz pochodzić kilka minut po stoiskach i wymyślać przepisy w głowie na bieżąco. Ja tak często właśnie robię. Mam w głowie jakąś bazę przepisów podstawowych, więc kiedy widzę dynię czy wołowe ogony wiem, że chcę je kupić pod konkretny przepis. Kiedy mamy już podstawowy produkt, warto dobrać do niego wypełniacze czy dodatki, żeby nie okazało się, że nie możemy zrobić placka ze śliwkami, bo nie mamy drożdży, a śliwki nie skazywać na pożarcie przez pleśń.
.
2. Po drugie, przedłużaj przydatność
Abstrahując od tego, że daty przydatności do spożycia są ustalane z dużą granicą bezpieczeństwa (oczywiście nie wszystkich), warto nauczyć się kilku prostych tricków na domowe sposoby na długowieczność produktów. Oczywiście
naszym przyjacielem będzie tu nasza poczciwa zamrażarka. Zamrażanie jest najzdrowszym sposobem na koacerwację żywności. Żeby robić to jednak z głową, trzeba opisywać to co wkładamy do zamrażarki. Gwarantuję wam, że po kilku tygodniach czy miesiącach nie połapiecie się co tam macie i podczas mycia tego urządzenia część pójdzie do kosza, bo już nie będziecie mieli na to ochoty.
Warto zainwestować też w pakowarkę próżniową, która wyciąga tlen i sprawia, że nasze mrożonki zyskują więcej świeżości po wyciągnięciu, kiedy będziemy ich potrzebowali. Żeby mieć lepszy przegląd tego co mamy w zamrażarce możemy przykleić na niej kartkę i dopisywać kolejne pozycje z pomysłami na wykorzystanie i datami kiedy zostały tam umieszczone (ten trick sprzedała mi
Jagna Niedzielska). Taka ewidencja. Po drugie, choć wiem, że to mało ekologiczne (mam nadzieję, że ktoś kiedyś wpadnie na biodegradowalną)
przydaje się folia spożywcza. Kiedy otwieramy opakowanie jogurtu, lepiej je zakryć folią, żeby posłużyło nam dłużej. Podobnie jest z warzywami i owocami. Wytrzymają kilka dni dłużej.
.
3. Po trzecie, przemycaj produkty w bardziej atrakcyjnej formie
Tego właśnie nauczyłem się podczas warsztatów Kulinarnie Mocni organizowanych przez Kamis i Banki Żywności. W sensie robiłem tak wcześniej, ale dopiero uczestnictwo w wydarzeniu otworzyło mi oczy, że to możne być sposób na ukrócenie strat produktów. Jako osoba, która nie wychowuje dzieci i generalnie lubi jeść wszystko, nie zdawałem sobie tak sprawy z tego, że ktoś może nie lubić warzyw czy owoców. W tym sposobie chodzi o przygotowywanie pełnowartościowych posiłków z pełnych składników pokarmowych produktów w atrakcyjniejszej formie, którą zjedzą nawet dzieci czy zdeklarowane niejadki. Okazuje się, nie od dziś, że dzieci nie lubią szpinaku, kasz czy wątróbki. Chef Kamisa - Maciej Wawryniuk - stworzył na potrzeby warsztatów takie przepisy, które takie produkty "na cenzurowanym" są przemycane do atrakcyjniejszej formy takiej jak pierogi, gofry czy spring rollsy z papieru ryżowego. Myślę, że to może być rewolucja dla osób, które płaczą, że muszą wyrzucić żywność, której domownicy nie chcieli spożyć w podstawowej formie. Jeśli znacie kogoś takiego, to wyślijcie im ten tekst. Możecie sprawdzić przepisy w stylu "Przemytnicy" 🙂
Zdjęcia są mojego autorstwa i pochodzą z warsztatów "Kulinarnie Mocni - Przemytnicy"