Wegańskie pesto z pietruszką, olejem rzepakowym, słonecznikiem i płatkami drożdżowymi
Po co robić wegańskie pesto? Przed takim pytaniem stanąłem ostatnio, kiedy robiliśmy kolejny poo-up z serii Patole (tu możecie poczytać o co chodziło). Stwierdziliśmy, że musimy mieć coś z grilla też dla niemięsnych gości, więc po szybkim researchu trafiliśmy na fajny, rzemieślniczy produkt, który nazywa się Qurczak i składa się z fasoli i pszenicy. Wpadliśmy więc na iście oryginalny pomysł na kurczaka w pesto, tylko że 100% wegan 🙂 Co mogło pójść nie tak? Okazuje się że nic.
Idąc tym tokiem myślenia pesto, poza brakiem parmezanu postanowiliśmy trochę spolonizować. Połowę bazylii zamieniliśmy na natkę pietruszki, a połowę oliwy na mój ukochany olej rzepakowy tłoczony na zimno. Zamiast orzeszków pinii jest prażony słonecznik, co nie ukrywam znacząco obniżyło koszty produkcji, a sos dalej był pyszny.
Na koniec doprawienie. Mamy tradycyjnie sól, pieprz i sok z cytryny jednak coś musiało zastąpić smak parmezanu, który daje takie przyjemne odczucie. Ciężko to opisać, niektórzy ten smak nazywają umami. Ja kiedy jem parmezan po prostu się lepiej czuję i jest on dla mnie niczym narkotyk. Nie zważając na nic sypnęliśmy płatków drożdżowych prawdziwą szuflę i podziałało. Okazuje się, że z płatkami drożdżowymi praktycznie nie można przesadzić i można ich dodawać do jedzenia całkiem sporo. Nie jest tak jak z solą, że za dużo soli sprawia, że jedzenie jest niejadalne.
Pesto nam smakowało, ale i na Nocnym Markecie mieliśmy dobre recenzje od wegan, a także od mięsarian. Cel osiągnięty, dlatego teraz dzielę się z wami tym przepisem.
Jako ilustrację przepisu zrobiłem coś co jedliśmy w Toskanii w Pontremoli. W jednej z polecanych przez naszego landlorda Josha kanjpek (lepiej o tej wizycie pisze Ania w przewodniku po Toskanii). Danie nazywa się Testaroli al Pesto. Czym jest testaroli? To jest taki rodzaj naleśnika, którego miejscowi używają często zamiast makaronu. Robi się go z mąki i wody, więc nie jest to żadna filozofia. My kupiliśmy gotowe placki na targu w Pontremoli. Dobry przepis na testaroli znajdziecie tutaj. Oryginalnie ponoć się gotuje pocięte wcześniej placki i później łączy z pesto, ja zrobiłem to trochę inaczej. Na patelnię dodałem trochę oliwy, na której podsmażyłem trohcę świeżej szałwii. Wrzuciłem pokrojone w grube paski testaroli i dolałem kilka łyżek wody. Zamieszałem i nałożyłem przykrywkę. Całość doszła już w 5 minut na parze. Następnie dodałem kilka łyżek pesto, pomidorków i zamieszałem. Tak powstał obiad w 10 minut.
- Składniki
- Sprzęt
- 2 pęczki bazylii (ok. 300 gramów, na standardowe doniczki to będzie 4-5 doniczek)
- 2 pęczki pietruszki (ok. 200-300 gramów)
- 200 gramów prażonego słonecznika
- 300 ml oliwy extra virgine
- 300 ml oleju rzepakowego tłoczonego na zimno
- 100 ml soku z cytryny
- 10-15 g soli morskiej (2-3 łyżeczki lun 1 płaska łyżka)
- 3-5 gramów czarnego pieprzu (1 łyżeczka)
- 3-4 łyżki płatków drożdżowych
- 6 ząbków czosnku (30-40 gramów)
Wykonanie:
- Bazylię i pietruszkę dokładnie myjemy i odsączamy. Najlepiej włożyć do miski z wodą i potrzymać kilka godzin w lodówce. Wtedy zioła nabiorą jędrności i chrupkości.
- Wszystkie składniki poza przyprawami przenosimy do blendera lub pojemnika, w którym będziemy blendowali i miksujemy na gładkie pesto. Konsystencja powinna być jak gęsta śmietana. Najlepiej zacząć od 3/4 tłuszczu i obserwować ile jeszcze potrzeba. Na koniec dodajemy po 3/4 soku z cytryny, soli, pieprzu i płatków drożdżowych i próbujemy. Może się okazać, że będzie potrzebne dodatkowe doprawienie. W moim przypadku pesto potrzebowało trochę więcej płatków drożdżowych, żeby uzyskać tzw. pełnię smaku.
- Gotowe pesto przekładamy do małych słoików (żeby za jednym razem wykorzystać całą zawartość), wyrównujemy górę pesto na płasko i zalewamy warstwą oliwy dla zabezpieczenia i zachowania świeżości.






Komentarze